
Mam nadzieję, że pamiętacie jeszcze październikowe wpisy w złotych myślach...
Dzisiaj nowa porcja dziecięcego humoru ;)
***
Mamy klasową Wigilię. Jest już Św. Mikołaj z workiem pełnym prezentów. Nastrój podniosły...dzieci przejęte. Mikołaj każde dziecko przygarnia do swej dobrej osoby, bierze na kolana, słucha uważnie piosenki lub wiersza i podaje piękną książkę p. Kazdebke o niesfornych bliźniakach. Uczniowie jeden po drugim przewędrowali już przez mikołajowe kolana...i przyszła pora na panie czyli na nas...Pani Marta z gracją odebrała swój prezent, ale p. Magda...cała w stresie zasiadła na kolanach Świętego.
Sytuacja ta wywołała u
Filipka nieodpartą chęć zadania pytania. Brzmiało to mniej więcej tak:
- Paaanie Święty Mikołaaaaju, a Panu to czasem noga nie pęknie...????***
W ubiegłym tygodniu w czwartek, kiedy jeszcze z powodu choroby p. Marty byłam z Wami sama, uczyliśmy się mnożyć przez 6. Ale dokazywaliśmy...Rymowaliśmy, wymyślaliśmy skojarzenia, aby tylko jakoś tę trudną tabliczkę mnożenia zapamiętać...
W końcu wpadłam na pomysł, abyśmy ją odśpiewali, na jakiś czas zmieniliśmy się w raperów i przy tańcach i ogólnej uciesze zapamiętywaliście 6 razy 4 ...24, 6 razy 8 ...48 itd, itd. Po lekcji
Dominik powiedział do mnie tymi słowy:
-
Pani to powinna w naszej klasie za clowna robić...taka jest pani śmieszna!***
Rozmowa między
Kubą K i p. Martą- Miałeś pomalować na zielony kolor...a to co?
- Oj, pani Marto...przecież pani wie, że jestem "daltonist".
:p