„Nie wolno niczego nie robić tylko dlatego, że nie można zrobić wszystkiego.” Turgieniew

„Nie wolno niczego nie robić tylko dlatego,  że nie można zrobić wszystkiego.” Turgieniew
Magdalena Teresa Reczulska

Magdalena Reczulska - Nauczyciel wspierający

Łódź, Poland
Pedagog specjalny, nauczyciel wspierający w klasie I.

Obserwatorzy

sobota, 26 września 2009

23.09.2009r. Wycieczka - dzień drugi.

 Z ogromnym żalem przyszło nam opuścić gościnne mury hotelu Oaza i przesympatyczną, rozpieszczającą nas Panią Grażynkę - właścicielkę. Żegnając się  z Radzyniem, powtarzamy zasłyszany w dniu wczorajszym wiersz:




"Nasz Radzyń stary, wprost nie do wiary
w owych murach gości tak liczną brać.
Ten nasz gród mały, dla nas wspaniały
 istnieje już od wielu lat.


Prastare domki i zamku mury
mają dziś zaszczyt tu gościć nas. 
Niech wśród biesiady, gwarnej zabawy
płynie wesoło Wam tutaj czas.


Gdy kiedykolwiek wrócisz w te strony
choćbyś tu nie był wiele lat,
Spostrzeżesz zamku widok znajomy
i starych murów trwały ślad.


Czy to ze wschodu, czy też z zachodu,
czy to z południa, czy z północy
Wysokie wieże krzyżackiego zamku
na pierwszym planie rzucają się w oczy.


A gdy się zbliżasz owe stare mury
stają się potężne, wiją się do góry.
Gdy zaś z bliska zobaczysz to zamczysko stare
nie uwierzysz swym oczom, tak bije swym czarem.


Czy to ze wschodu, czy też z zachodu,
czy to z południa, czy z północy.
Owe potężne mury zamku
nie ogarną twe bystre oczy.



Rano wybraliśmy się do Skansenu we wsi Stanisławki.
Malownicze, czyste tereny i niezwykli ludzie urzekli nas swoim urokiem.
Emerytowany nauczyciel historii, pani Irenka, z pasją przybliżała nam dzieje liczącej 250 lat drewnianej chałupy, zbudowanej bez jednego gwoździa na tzw. jaskółczy ogon. Niemal jak bajkę opowiadała nam o życiu ludzi w starej wsi, o ich zajęciach, wzajemnym szacunku, tradycjach...Oprowadzała nas również po nowoczesnym gospodarstwie agroturystycznym, gdzie nasi uczniowie mogli NAWET samodzielnie nakarmić krowę...Bądź co bądź była to dla nich nie lada atrakcja.


Kolejnym punktem programu była wyprawa do Torunia, gdzie w Żywym Muzeum Piernika mieliśmy chwilowo terminować na czeladników cukierników. Zabawa była przednia. Muzeum przywitało nas gorąco (dosłownie) i bardzo aromatycznie, z racji nieustannych wypieków jakie czyniono.
Dzieci obserwowały naszych mistrzów i białogłowy w tradycyjnych średniowiecznych strojach, słuchały staropolskiego języka i bawiąc się poznawały recepturę na najlepsze w całym kraju "pierne" pierniki.
Wśród aromatu miodu i ziół "czyniły" piernikowe ciasto własnoręcznie i nie czekając 90 dni aż dojrzeje -
w tym miejscu czas biegnie szybciej, a i grup przed nami było wiele....wałkowały i formowały własne piernikowe kształty. Oczy dzieci błyszczały, gdy samodzielnie wsuwały blachę do pieca na 50 "Zdrowasiek".


Każdy otrzymał swój gorący pamiątkowy toruński pierniczek, a my z panią Martą,  również dokument potwierdzający to krótkie terminowanie w muzealnej "piernikarni". Wracając do Busika liznęliśmy zaledwie zabytków toruńskiego Starego Miasta. Podziwiając krzywą wierzę obiecywaliśmy rychły powrót...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Magdalena Teresa Reczulska

Magdalena  Teresa Reczulska
Nie wolno niczego nie robić jeżeli nie można zrobić wszystkiego. Turgieniew