„Nie wolno niczego nie robić tylko dlatego, że nie można zrobić wszystkiego.” Turgieniew

„Nie wolno niczego nie robić tylko dlatego,  że nie można zrobić wszystkiego.” Turgieniew
Magdalena Teresa Reczulska

Magdalena Reczulska - Nauczyciel wspierający

Łódź, Poland
Pedagog specjalny, nauczyciel wspierający w klasie I.

Obserwatorzy

sobota, 24 października 2009

Polacy nie gęsi...czyli helloween'owe zaduszki po Polsku



Wkrótce pierwszy dzień listopada...dla większości Polaków dzień zadumy i rzewnych wspomnień ...tuż po pracowitych godzinach spędzonych na sprzątaniu, myciu, przystrajaniu pomników bliskich.
...........................................................................................
A co z dziećmi?
Często obarczone obowiązkiem towarzyszenia rodzicom w przygotowaniach, nie do końca rozumieją jeszcze głęboki sens obchodzenia tego święta.Cóż młodość ma swoje prawa... i choć od najmłodszych lat uczyć należy szacunku dla przeszłości, pielęgnowania tradycji i kultywowania pamięci...może warto znaleźć czas zarówno na modlitwę jak i na wesoły prezent dla najmłodszych...halloweenową dyńkę.

Zapraszam do dyskusji, piszcie Kochani, co sądzicie na ten temat ...czy w naszym kręgu kulturowym jest miejsce na helloween'owe święto???

"Co powinieneś wiedzieć na temat HALLOWEEN?

Geneza współczesnego święta Halloween sięga około dwóch tysięcy lat wstecz. Łączy w sobie wpływy różnych obyczajów, począwszy od celtyckiego dnia ducha pustkowia i złych mocy - Samhaina, poprzez rzymskie święta bogini urodzaju Pomony, aż do chrześcijańskiego dnia Wszystkich Świętych i katolickich Zaduszek.

Halloween - korzenie

Celtowie

Na arenie historii pojawili się w IV w. p.n.e., początkowo zasiedlając południową część Europy Środkowej (dzisiejsze: Czechy, zachodnie Węgry, wschodnią Austrię i Bawarię), skąd rozprzestrzenili się na zachód - do wybrzeża Atlantyku i w głąb Hiszpanii, w kierunku północnym - na Wyspy Brytyjskie, na południe - do Italii i na wschód - wzdłuż Dunaju, aż do Galacji w Azji Mniejszej (III-II w. p.n.e.). Społeczeństwo Celtów składało się z trzech głównych warstw społecznych: rolników, wojowników i kapłanów, których określano mianem druidów.

Religia celtycka była religią przyrody, co w praktyce oznaczało kult natury, np. rzek, studni czy świętych drzew (dąb, jemioła). Poszczególne plemiona posiadały lokalne bóstwa, jednak istniały również ponadplemienne kulty, m.in. słońca i Samhaina - boga zmarłych, którego święto obchodzono w nocy z 31 października na 1 listopada. To właśnie ono stanowi źródło tego, co dzisiaj znane jest pod nazwą Halloween.

Druidzi

Byli kastą okultystycznych kapłanów celtyckich, zrzeszonych w międzyplemienny zakon z siedzibą w Brytanii. Oprócz funkcji duchownych (wierzyli np. w wędrówkę dusz) sprawowali funkcje sędziów i lekarzy, zajmowali się również obserwacją gwiazd oraz uprawianiem magii.

Rokrocznie w dniu 31 października druidzi wyruszali w odwiedziny do okolicznych domostw, domagając się poczęstunku (według niektórych źródeł żądanie dotyczyło wydania im młodej dziewczyny, która miałaby być spalona w ofierze dla Samhaina). Jeżeli ofiara zadowoliła kapłanów, zapalali przed domem świecę uczynioną z ludzkiego tłuszczu i wkładali ją do wyrzeźbionej w rzepie "głowy Jacka O-Lanterna" 1, co miało chronić domowników przed atakami demonów. Jeśli rodzina nie spełniła żądań druidów, wówczas odprawiali nad domem okultystyczne sztuczki, co przetrwało do dziś jako halloweenowe TRICK OR TREAT (sztuczka albo poczęstunek), wypowiadane przez dzieci w celu zdobycia łakoci. Niezadowoleni z ofiary kapłani mogli na drzwiach wejściowych domu zawiesić heksagram, stanowiący zaproszenie dla Samhaina i jego demonów do złożenia nocnej wizyty mieszkańcom domostwa.
Święto Samhaina

Było największym świętem Celtów; oznaczało koniec lata. Do tego czasu należało zakończyć wszystkie stare sprawy: zebrać zbiory, spędzić bydło z pastwisk, ubić nadmiar zwierząt, zapłacić trybuty i zwrócić długi.
Celtowie traktowali noc 31 października jako "czas bez czasu". Wieczorem kończyło się lato i stary rok, zaś zima i nowy rok zaczynały się o świcie, więc 12 nocnych godzin nie należało ani do zimy, ani do lata. Przez ten okres nic nie oddzielało świata ziemskiego od zaświatów, a to sprzyjało spotkaniom żywych i umarłych. Wierzono, że Samhain, bóg śmierci, kontrolował duchy umarłych i pozwalał spoczywać im w spokoju albo kazał pokutować za grzechy. W tę szczególną noc sprowadzał na ziemię dusze złych zmarłych, którzy odeszli podczas minionego roku, żeby spłacili dług za swoje złe czyny. W tym celu umieszczał dusze w ciałach zwierząt tym bardziej prymitywnych, im więcej grzechów znajdowało się na ich koncie (duchy zmarłych musiały np. pełzać po ziemi). Tylko Samhain miał prawo sądzić i wydawać wyrok odnośnie ich dalszego losu oraz tego, w jaki sposób mieli dalej egzystować, czy to w ciele zwierzęcia, czy w ciele niebieskim w niebie. Celtowie wierzyli, że składając dary i ofiary są w stanie przebłagać boga śmierci za swoje grzechy i sprawić, że dusze będą mogły osiągnąć niebiańską nagrodę. Wierzono również, że razem z Samhainem wędruje w ową noc na ziemię jego przyboczna straż - wróżki, chochliki, gnomy itp. Spodziewano się prześladowań z ich strony i by ukryć się przed nimi, przebierano się w skóry zabitych wcześniej zwierząt, wierząc, że złe duchy zobaczywszy przebierańca, pomyślą sobie, że to także pokutujący i zostawią go w spokoju.

Innym rodzajem ochrony przed mocami ciemności był zwyczaj palenia przez druidów ogromnych ognisk na szczytach wzgórz, w dąbrowach leśnych (określanych jako święte gaje), co zapewnić miało przybycie dobrych duchów i oddalenie złych. Tych samych ognisk używano jednocześnie do oddawania czci bogu słońca, uważanego przez Celtów za najlepszego przyjaciela, który dając wzrost zbożu, umożliwia ludziom dostatnią egzystencję. Wierzono, że nocą 31 października słońce stacza walkę z zimą i złe duchy czają się wokół, powodując, że bóg słońca traci moc, a bóg śmierci staje się silniejszy. Paląc ognie chciano wzmacniać osłabione słońce i dodawać mu sił do walki z ciemnością i chłodem zimy. Druidzi mieli zwyczaj odbywania tańca wokół ogni, a później - aż do świtu, siedzieli przy ogniach i prosili słońce o zwycięski powrót.

Następnego ranka - 1 listopada (celtycki Nowy Rok) - zabierali z ognisk kloce żarzącego się jeszcze drewna, aby przekazać każdej rodzinie nowe ognie do rozniecenia w domowych paleniskach (31 października wygaszano ogień w domach aż do świtu 1 listopada, żeby złe duchy przypadkowo nie pojawiły się w obejściach przyciągnięte światłem paleniska). Wierzono, że nowe ognie przyniosą domowi powodzenie i ochronę od demonów. Tego dnia składano również ofiary dla słońca, najczęściej konie, ale zdarzali się i ludzie, przeważnie kryminaliści, których palono zamkniętych w wiklinowej klatce pokrytej słomą. Rzymianie zakazali tych praktyk, ale do roku 400 n.e. wciąż jeszcze składano ofiary z koni.

Podczas pierwszego stulecia naszej ery Rzymianie zaczęli podbijać sąsiadujące z Imperium krainy, co zaowocowało przeniesieniem na tereny zamieszkane przez społeczności celtyckie szeregu rzymskich wierzeń i zwyczajów. Jednym z nich były obchodzone około 1 listopada - święta Pomony, bogini owoców, drzew i ogrodów. Rzymianie mieli zwyczaj dziękować Pomonie za dobre żniwa przez przynoszenie do jej świątyni jabłek i orzechów. Był to również czas festynów i igrzysk sportowych.

Z biegiem lat święta: Pomony, Czuwania Samhaina i celtyckiego Nowego Roku, zamieniły się w jedno doroczne, kulturalne święto, a przełom października i listopada stał się czasem gier, zabaw i rytuałów zawierających między innymi elementy przebierania się za demony i praktykowanie przepowiadania przyszłości. Zwolennicy wróżbiarstwa uważali ten wieczór za czas największych sukcesów wierząc, że właśnie wtedy przychodzą na ziemię diabeł i demony, aby sprzyjać ich okultystycznym wysiłkom. Mieli ulubione miejsca spotkań, np. w Szwecji - Blocksberg, we Francji las Ardennes, w Anglii stare, zrujnowane, święte miejsca (opuszczone budynki kościelne, opactwa itd).

W IX stuleciu Kościół rzymskokatolicki (w osobie papieża Grzegorza IV w 834 r. n.e.) ustalił 1 listopada Dniem Wszystkich Świętych. Postanowiono, co roku tego dnia, czcić wszystkich świętych, którzy nie posiadali własnego święta. Poprzez ustanowienie w dniu 1 listopada pobożnej ceremonii, ówcześni liderzy kościelni mieli nadzieję zastąpić nią ciągle praktykowane czary i pogańskie rytuały. Święto nazwano All Hallows E'en (ang. Wieczór Wszystkich Świętych), w skrócie Halloween.
Kościoły: katolicki, episkopalny i luterański, obchodzą do dziś święto zmarłych 1 listopada jako dzień Wszystkich Świętych. Kościół katolicki ponadto 2 listopada obchodzi Dzień Zaduszny, zapoczątkowany w 988 r. n.e. przez piątego opata klasztoru benedyktyńskiego w Cluny (Francja) i wkrótce przejęty przez wszystkie klasztory Benedyktynów, a od XIII wieku uznany za powszechne święto katolickie.

W The Encyclopaedia Britannica czytamy: "Zaduszki (...) ustanowiono w Kościele rzymskokatolickim ku pamięci zmarłych w wierze. To święto opiera się na nauce, że dusze wiernych, którzy przed śmiercią nie zostali oczyszczeni z grzechów powszednich lub nie odpokutowali za dawne wykroczenia, nie mogą oglądać Boga, ale można im pomóc przez modlitwę i ofiarowanie mszy. (...) Niektóre popularne wierzenia związane z Dniem Zadusznym wywodzą się z pogaństwa i sięgają zamierzchłej przeszłości. Dlatego w wielu krajach katolickich mieszkańcy wsi wierzą, że w noc poprzedzającą Zaduszki zmarli wracają do swych dawnych domów i spożywają potrawy przygotowane przez żywych" (1910, t. I, s. 790).

The Encyclopaedia Americana podaje, że: "Ślady zwyczajów związanych z dniem Wszystkich Świętych można znaleźć w ceremoniach druidów z czasów przedchrześcijańskich. Celtowie obchodzili święta ku czci dwóch głównych bóstw: boga słońca i boga zmarłych (zwano go Samhain), którego święto przypadało na dzień 1 listopada, początek celtyckiego nowego roku. Święto zmarłych stopniowo włączono do rytuałów chrześcijańskich" (1997, t. 13, s. 725).

Na podobne pochodzenie wskazano też w książce The Worship of the Dead (Kult zmarłych): "Do mitologii wszystkich starożytnych ludów wplecione są wydarzenia związane z potopem (...). Znaczenie tego argumentu podkreśla fakt, że ku pamięci tego wydarzenia obchodzą wielkie święto zmarłych nie tylko ludy mniej lub więcej ze sobą powiązane, lecz także te, które dzielą ocean i całe stulecia. Ponadto wszyscy obchodzą to święto dokładnie lub mniej więcej w tym samym dniu, w którym według sprawozdania Mojżesza rozpoczął się potop, tzn. siedemnastego dnia drugiego miesiąca - miesiąca odpowiadającego w przybliżeniu naszemu listopadowi". (J. Garnier, Londyn 1904, s. 4). Tak więc w rzeczywistości początek temu świętu dało składanie hołdu ludziom, którzy za dni Noego zginęli w kataklizmie potopu.

ŚWIĘTO ZMARŁYCH W POLSCE

Do początku XX w. w Polsce (na terenach wiejskich) istniał zwyczaj przygotowywania w dniu 31 października różnych potraw. Pieczono chleby, gotowano bób i kaszę, a na wschodzie kutię z miodem i wraz z wódką pozostawiano je na noc dla dusz zmarłych (prawosławni na grobach, katolicy na domowych stołach). Wieczorem zostawiano uchylone drzwi wejściowe, aby dusze zmarłych mogły w swoje święto odwiedzić dawne mieszkania. Był to znak gościnności, pamięci i życzliwości, w zwyczaju było również nawoływanie zmarłych po imieniu. Wierzono, że dusze doświadczają głodu i pragnienia, potrzebują wypoczynku i bliskości krewnych. Obowiązkiem żywych było zaspokojenie tych pragnień, gdyż obrażone czy rozgniewane mogły straszyć, wyrządzić szkody, sprowadzić nieszczęście czy przedwczesną śmierć. Po zapadnięciu zmroku, przez dwa kolejne dni: 1 i 2 listopada, zabronione było klepanie masła, deptanie kapusty, maglowanie, przędzenie i tkanie, cięcie sieczki, wylewanie pomyj i spluwanie, aby nie rozgnieść, nie skaleczyć i nie znieważyć odwiedzającej dom duszy. W całej Polsce ugaszczano obficie żebraków i przykościelnych dziadów, ponieważ wierzono, że ich postać mogła przybrać zmarła przed laty osoba. W zamian za jadło zobowiązani byli do modlitwy za dusze zmarłych.
Tradycja palenia zniczy

W noc zaduszną, aż do świtu, na cmentarzach, rozstajach i w obejściach, rozniecano ogniska, których zadaniem było wskazywanie drogi błąkającym się duszom. Popularne było również palenie ognisk na mogiłach samobójców i ludzi zmarłych tragicznie, którzy zwykle byli grzebani za murem cmentarnym. Chrust na te ogniska składano w ciągu całego roku (ten, kto przechodził obok, kładł obok grobu gałązkę i w ten sposób tworzył się stos do spalenia w noc zaduszną). Wierzono, że ogień palony na grobach samobójców ma moc oczyszczającą umarłych, daje również ochronę żywym przed złymi mocami, które mogły być obecne w takich miejscach.

Nauka Kościoła katolickiego nałożyła się na te wierzenia, nakazywano modlić się za zmarłych, bo modły i ofiary składane kapłanom w ich intencji miały skracać cierpienie dusz przebywających w czyśćcu i zapewniać im wieczny spokój. Zgodnie z tym nauczaniem, zmarli po odbyciu oczyszczającej pokuty mogli orędować za żywymi w ich ziemskim życiu i w godzinie śmierci."

Opracowanie Katarzyna Korczewska-Pietrus

Bibliografia:
Botheroyd Sylvia, Słownik Mitologii Celtyckiej, Wyd. "Książnica", Katowice 1998.
Ferenc Ewa, Polskie Tradycje Świąteczne, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań 2000.
Gierek Bożena, Celtowie, Wyd. Znak, Kraków 1998.
Kostych Ryszard, Wspomnienia z Meksyku, Wyd. Fogra, Kraków 1993.
Ogrodowska Barbara, Święta Polskie - Tradycja i Obyczaj, Alfa, Warszawa 2000.
Piggott Stuart, Druidzi, Wyd. RTV, Warszawa 2000.
Schlette Friedrich, Celtowie, Wyd. Łódzkie, Łódź 1987.

Ponadto wykorzystano zasoby Internetu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Magdalena Teresa Reczulska

Magdalena  Teresa Reczulska
Nie wolno niczego nie robić jeżeli nie można zrobić wszystkiego. Turgieniew